Skip to main content

jakze czesto, bedac zamkietym w kregu codziennosci albo przyslowiowej machanicznosci wykonywanych – mniej albo bardziej waznych – obowiazkow dnia codziennego, mam (mialem) swiadomosc powtarzalnosci – skonczonosci wykreowanego przeze mnie i okolicznosci swiata w ktorym przyszlo mi zyc i funkcjonowac…

Jakze ciezko jest sie z tego swiata “wyrwac” – zmienic otoczenie, sposob myslenia, przwyczajenia – zburzyc swoje (pozorne oczywiscie) bezpieczenstwo i zaczac TWORZYC…

Czasami wystarczy tylko rozmowa z kims (dla nas) waznym – dyskusja merytoryczna,co nie znaczy nieemocjanalna – niestety to “czasami” zdarza sie bardzo zadko…

Znacznie czesciej potrzebujemy czegos innego – wazniejszego, wiekszego, bardziej ekstremalnego, intrygujacego… – czegos, co pozwoli zostawic “plecak” niepotrzebnych codziennosci i pozwoli wyrwac sie myslom z zamknietej orbity i powedrowac tam, gdzie sluchac bedziemy tylko naszej intuicji, nie zmaconej przyziemnoscia stereotypow…

Jako male dziecko ogladalem czasami w tv program o znanej parze polkich podroznikow – niestety nie pamietam jak sie nazywali… – zastanawialem sie wtedy nad tym “jak im sie chce”? Czy nie maja nic innego (lepszego) do roboty? Jak mozna spedzac zycie jezdzac po swiecie? Fotografowac i filmowac ludzi, zwierzeta, plemienia, kultury, cuda natury etc.

Wtedy nie rozumialem…

Dzis wiem, ze przywiazanie do skonczonej codziennosci jest ogromnym ciezarem. Zycie wg. stereotypow, gdzie pozycja, statut spoleczny czy wykonywany zawod i wynikajaca z tego iluzja bezpieczenstwa jest kompletna utopia…

Energia i sila tworcza ktore sa w NAS, podczas naszej pozycji podleglej (komus, czemus, urzednikowi, bankowi, tesciowej, toksycznemu partnerowi etc) jest tlamszona, duszona, zabijana i przestaje byc tworcza. Nie jestesmy w stanie tworzyc kiedy jestesmy BRUDNI – nasza tworczosc, praca, rodzina czy zwiazek tez takie beda – BRUDNE i SKREPOWANE.

To nie tworzenie tylko walka o zgnily kompromis – ktory na poziomie tworzenia zawsze jest porazka…

Szczypta goryczy, ktora przemawia przeze mnie w tym artykuje jest tylko i wylacznie odzwierciedleniem odrobiny zalu, ktory wynika z tego, ze tak pozno dane bylo mi to dostrzec… Tym bardziej, czuje sie zobowiazany aby o tym napisac – byc moze pozwoli to komus z Was moi blogoczytacze zastanowic sie nad niektorymi faktymi ktore spotkaly Was w zyciu i sobie wszystko na nowo poukladac…

Tworzmy wiec swobodnie, latajmy wysoko, badzmy dobrzy – szczegolnie dla tych, ktorzy nas nie rozumieja, wystrzegajmy sie zlych mysli i zlych emocji, kochajmy naszych antagonistow – to jedyna droga aby poczuc sie wolnymi i tworzyc rzeczy PIEKNE.

I tego wlasnie, z calego serca WAM zycze 🙂