Skip to main content

Polacy, czyli my, wybrali(smy) w glosowaniu sms-owym hymn Mistrzostw Europy w Pilce Noznej EURO 2012 – “koko, koko EURO spoko”

Czy naprawde trzeba bylo robic to w taki sposob? Ta prosta, aby nie powiedziec prostacka, kiepsko napisna – zarowno jezeli chodzi o tekst jak i o strone muzyczna przyspiewko-piosenka bedzie reprezentowac nas, czyli wszystkich Polakow, podczas jednej z najwiekszych i najwazniejszych imprez sportowych na swiecie…

[youtube=http://www.youtube.com/watch?v=MIsX5Rh1ktE&feature=player_embedded]

Zeby to jeszcze jakies specjalnie oryginalne bylo… Czy potrzeba (i to jeszcze kiepsko) “kopiowac” z rosyjskich “Babuszek”? Tam jest przynajmniej etnicznie, kolorowo i “na glosy”…

[youtube=http://www.youtube.com/watch?v=ROVCKaMUmGU]

W pierwszej chwili pomyslalem, ze wybor piosenki – polskiego hymnu EURO 2012 – tej niudanej mieszanki “Shakiry i Babuszek” to jakis zart… Ale dzis nie jest niestety 1 kwietnia…

Generalnie, to nigdy nie mielismy zbyt duzo szczescia z ocena wybranej muzyki na waznych imprezach sportowych o miedzynarodowym znaczeniu – wielu z nas pamieta jeszcze wspaniale zaspiewany i bardzo oryginalnie zinterpretowany przez Edyte Gorniak Hymn Polski podczas Mistrzostw Swiata w Korei i Japonii i jego druzgocaca krytyke. Podczas, gdy caly swiat rozplywal sie w zachwytach nad talentem pani Edyty – my, Polacy, nie szczedzilimy jej w mediach i “na ulicy” epitetow zarezerwonych zwyczajowo dla zgola odmiennych grup spolecznych i przeznaczonych na zupelnie inne okazje…

Przypomina mi sie tu stary rosyjski dowcip:

na zebraniu partyjnym pierwszy sekretarz partii pyta:

– tawarisc Kafelnikow, pociemu Wy nie zyjete za swoju zenoj?

– potomu, szto menia ona nie podchodit…

– nu kak eto? wsem podchodit a Wam nie podchodit?

Co innego “Entliczek, petliczek co zrobi Piechniczek…” – to sie narodowi podobalo – proste, na 3, – sprytny tekst – sukces polskiej reprezantacji – narod zadowolony 🙂

W koncu przyszla mi do glowy inna refleksja – bo przeciez POLSKA to moj kraj, to moje spoleczenstwo, to moja ojczyzna.

To kraj, w ktorym na czas EURO nie ma zadnej polityki kulturalnej, gdzie zawiesza sie ten czas dzialalnosc wielu teatrow, kiedy kosztem kultury finansuje sie strefy kibica, gdzie ucina sie dotacje jedynej instytucji kultury majacej w repertuarze wszystkie dziela sceniczna najgenialszego kompozatora w historii muzyki Wolfganga Amadeusza Mozarta – Warszawska Opere Kameralna, gdzie ponad 20% spoleczenstwa NIENAWIDZI jazzu (to typowe dla naszej kultury rowniez politycznej okreslenie uczucia) – nie pisze, ze nie zna jazzu badz sie nim nie interesuje – po prostu NIENAWIDZI (bo go nie zna i sie nim nie interesuje)…

Kompletna ignorancja, nieswiadomoscia badz zwyczajnym klamstwem jest propagowanie tezy o “potedze kulturalnej narodu polskiego” – kraju, gdzie brak jest elementarnej edykacji muzycznej na poziomie podstawowym (nie wspomne juz o ponadpodstawowym) – bez niego, jeszcze przez dziesieciolecia bedziemy narodem, ktoremu za rozrywke intelektualna wystarcza “zono moja…” i “goralu…”

“Polacy – nie gesi i…” swoja kure maja… Jaka kure? – kazdy widzi… i niestety jeszcze uslyszy… “koko, koko…”