wysoko, 10.000 metrow nad ziemia, w samolocie LOT-tu z Paryza do Warszawy, wracajac z Miedzynarodowego Konkursu Pianistycznego im. Jean´a Francaix, nie moglem sie oprzec wrazeniu déjà vu…
Kiedy przed laty, mieszkajac jeszcze w Stuttgarcie (1993-2006), jako student Staatliche Hochschule für Musik und Darstellende Kunst in Stuttgart wracalem z do domu z konkursow muzycznych – przypominam sobie te chwile, gdyz podroz byla dla mnie nieprawdopodobnym przezyciem – zdazylo mi sie bowiem kilka ryzy zdobywac miedzynarodowe nagrody i wyroznienia (“Praska Wiosna”, “Internationaler Peter-Damm-Hornwettbereb”, “International Instrumental de Vent in Toulon”, “International Hornwettbeverb in Markneukirchen” i inne) – mialem wtedy nieodparte wrazenie, ze w moim zyciu zdazylo sie cos WIELKIEGO! Cos, co bedzie mialo wplyw na moje dalsze losy, koncerty, doswiadczenie, znajomosci, przyjaznie i moze kariere? – czymkolwiek by ona nie byla… – jednym slowem “z glowa w chmurach”…
Oczywiscie wtedy nie mialem pojecia, ze tak naprawde, to ode mnie samego bardzo malo zalezalo i zalezy – na wiekszosc zdarzen ktore nam towarzysza mamy wplyw tylko posredni – a w najgorszym wypadku jestesmy biernymi widzami w teatrze ktory nazywamy “zyciem”…
Dlaczego? Dlatego, ze majac “glowe w chnurach” wierzymy w idealy!!!
Wierzymy
ze biale jest biale a czarne jest czarne
ze dobre jest dobre a zle jest zle
ze klamstwo jest brudne zas prawda swietoscia
ze praca poplaca
itd.
Wchodzac do samolotu wzialem od stewardessy wydawana w Polsce gazete… swiadomie nie malem w reku zadnej przez prawie tydzien… chcialem odpoczac i … pomyslec, przymyslec…
Przegladajac tytuly artykulow pomyslalem ze:
nie jestem “smolenski”
nie jestem “EURO” – ani kibicem ani kibolem
nie mam nic wspolnego ze smiercia “malej Madzi”
nie pojde na wojne z Rosja
…
Czy jestem Polakiem? Czy jest dla mnie miejsce w Polsce?
Chce wierzyc, ze kiedy samolot znizy lot i wyladujemy w W-wie, kiedy udam sie w dalsza droge samochodem, ktory, mam nadzieje nie zginal z parkingu (4 mi juz w PL zginely) caly czas bede mogl miec “glowe w chnurach” – z sila wierzyc, ze “dobre wartosci” sa nie tylko “nad chmurami”…