w kontekście technik wykonawczych wykorzystywanych w muzyce na instrumenty dęte blaszane
Wraz z rozwojem literatury muzycznej od baroku do romantyzmu obserwujemy coraz większe znaczenie instrumentów dętych – zarówno drewnianych jak i blaszanych. Spotykane w okresie klasycyzmu „podwójne składy” – 2 flety, 2 oboje, 2 klarnety, 2 fagoty, 2 waltornie, 2 trąbki , czasami wzbogacane o puzony – w późniejszych epokach rozrastają się często do poczwórnych rozmiarów a rozwój techniki i materiałów wykorzystywanych do budowy tychże instrumentów powoduje, że możliwe staje się uzyskiwanie coraz bardziej perfekcyjnego ich brzmienia, współbrzmienia i intonacji.
Z dzisiejszego punktu widzenia, patrząc w kontekście historycznym, zauważyć należy bardzo widoczną zmianę w traktowaniu przez kompozytorów instrumentów dętych blaszanych w okresie Drugiej Wojny Światowej. Możemy pokusić się o podzielenie twórczości na okres przed- i powojenny. Związane jest to bezpośrednio ze zmianą kulturową jaka dokonała się podczas wojny i bezpośrednio po niej – rozwinięcie środków masowego przekazu, szerszym dostępie do edukacji i kultury etc.
Bardzo ważnym elementem w kontekście rozwoju technik stosowanych w wykorzystaniu instrumentów dętych było pojawienie się w Europie wraz z przybyciem na kontynent europejski żołnierzy amerykańskich nowych gatunków muzycznych takich jak „dixieland” czy „jazz”. Grupy dixielandowe składające się często tylko instrumentów dętych blaszanych (czasem z towarzyszeniem saksofonów i sekcji rytmicznej przy użyciu klasycznych instrumentów poprzez zastosowanie różnorakich technik wykonawczych, imitowały egzotyczne dla tego instrumentarium brzmienia.
Również jazz przynosi nowe techniki wykonawcze jak również sposoby nieklasycznego/nieortodoksyjnego potraktowania instrumentów blaszanych. To właśnie w tym okresie na stałe weszły do rodziny tradycyjnych technik wykonawczych nowe takie jak:
– „half-valve” – polegającej na graniu z na półprzymkniętymi/wciśniętymi klapami
– „tailgate” – alternatywne metody dmuchania do instrumentu polegające na zamontowaniu ustnika w innym niż standardowym miejscu
– „tonk” (od angielskiego słowa „tongue” – język) – polegającej na tym, że instrumentalista (np. puzonista) wkładał język głęboko do ustnika tworząc jakoby trzecią wargę. Wariacją tej techniki jest również akustyczne wykorzystanie języka w ustniku w celu uzyskania dźwięków o charakterze perkusyjnym
– „blow-and-suck” – polegającej na wytwarzaniu „dźwięków” przy użyciu zarówno powietrza wdmuchiwanego do instrumentu jak również wdychanego przez instrument
– „shake” – ostre i szībkie tryle wargowe wskutek wibracji prawej ręki bądź odpowiednich ruchów szczęki
– „rough rip“ – wejście na dźwięk od sekundy dolnej bez użycia wentyla
– „rip“ – gwałtowne przejście o oktawę przez kolejne stopnie skali naturalnej
– „chip“ (strzał z bicza) – szybkie glissando w górę ze skróconą nutą docelową
– „growl“ (pomrukiwanie) – efekt mulitifoniczny
– i inne..
Jedną z najważniejszych postaci, która podniósła trąbkę do roli instrumentu solowego był Louis Armstrong, którego kariera rozwinęła się w latach trzydziestych. Odegrał on znaczącą rolę w historii jazzu. Dzięki swoim umiejętnościom muzycznym oraz błyskotliwej i charyzmatycznej osobowości przekształcił jazz z prymitywnej muzyki tanecznej z murzyńskiego getta na niezwykle popularny na całym świecie gatunek muzyczny. On tez zmienił postrzeganie trąbki, która w muzyce europejskiej była instrumentem wykorzystywanym głównie w muzyce zespołowej i orkiestrowej. Armstrong połączył wypowiedź emocjonalną z nową technika gry na trąbce – techniką którą sam tworzył, kształtował i rozwijał.
Również Miles Davis, rozwijając zapoczątkowaną przez Armstronga na szeroką skalę karierę trąbki jako instrumentu solowego, wiele eksperymentował. Daje się to zauważyć przede wszystkim w jego nowatorskich i nieortodoksyjnych współbrzmieniach, które otworzyły nowy rozdział w kształtowaniu struktury harmonicznej muzyki jazzowej, wykorzystywanej również przez wielu kompozytorów nurtu nie jazzowego. Davis używając przeróżnych tłumików – zarówno strojonych jak i transponujących, pełnych jak i połowicznych, gumowych, drewnianych, metalowych, świadomie włączając do linii melodycznej bardziej lub mniej delikatne „slejsy” (delikatne ¼ tonowe glissanda) czy ćwierćtony pozwala nam oswajać się z „dziwnymi dźwiękami” z którymi nie spotkamy się w literaturze przedwojennej. Nie sposób nie pozbyć się wrażenia, że wiele „dziwnych dźwięków” wykorzystywanych w powojennej i współczesnej literaturze ma swoje korzenie w muzyce popularnej..
Nie oznacza to jednak, że przedwojenni „klasycy” zupełnie nie stosowali „dziwnych dźwięków” i awangardowych technik wykonawczych. Oto kilka przykładów:
Już W. Gluck w swoich operach podczas muzycznego opisu burzy wymaga od trębaczy techniki FRULATO polegającej na równoczesnym wydobyciu dźwięku przy pomocy warg i włożonym pomiędzy nie językiem czego efektem jest charakterystyczne „frrrrrrrr”.
C.M.v Weber w swoim Concertino na waltornię z orkiestrą umieszcza w kadencji WIELOTONY (multiphonics). Jest to technika polegająca na równoczesnym wydobyciu z instrumentu kilku dźwięków. Jeśli jeden dźwięk jest grany, a inny jednocześnie śpiewany interferują one ze sobą . Jeżeli oba dźwięki należą do tej samej rodziny harmonicznej, wtedy utworzą one akord. Tak więc jeśli zagramy na instrumencie dźwięk B ( b2 ) i śpiewać D (d3) – dziesiąty stopień harmoniczny powyżej, w magiczny sposób pojawi się między nimi F (f3) i utworzy nam się akrd B-Dur.
I. Strawiński w swoim utworze Święto wiosny (1913) posłużył się techniką GLISSANDO wpisaną w partię 12 waltorni unisono. Technika ta polega w przypadku waltorni na glissandowaniu z wykorzystaniu łańcucha naturalnych alikwotów – kolejnych dźwięków łańcucha wydobytych przy użyciu tej samej kombinacji wentyli.
Zauważyć należy, że kompozytorzy „przedwojenni” używali „dziwnych dźwięków” jak również ekstremalnych rejestrów i dynamik na instrumenty dęte z reguły do celów ściśle związanych a osiągnięciem zamierzonego efektu związanego z programowością danego utworu czego przykładem dodatkowo może być L.v. Beethovena III Symfonia (1803-04) i w grupie instrumentów dętych dynamika fff w IV części czy R. Straussa Symfonia alpejska (1913) gdzie kompozytor wymaga od grupy instrumentów dętych blaszanych wykonywania dźwięków w bardzo wysokich rejestrach ekstremalnie głośnej dynamice.
Zupełnie inaczej traktują grupę instrumentów dętych blaszanych kompozytorzy „powojenni”. Ich relacja do „dziwnych dźwięków nie jest dziełem przypadku czy wypadkową dramaturgiczną – jest celem samym w sobie, odchodząc od „klasycznego” traktowania tonalności, formy muzycznej, frazy czy czasu – na bazie instrumentów dętych blaszanych stworzyli pole doświadczalne i kopalnię nowych możliwości, brzmień i dramaturgii, współgrania instrumentalisty z techniką komputerową „na żywo” wykorzystując „samplowanie” (nagrywanie dźwięków), technikę aleatoryczną, improwizację, alternatywną notację muzyczną i inne.
Do najwybitniejszych kompozytorów epoki „powojennej”, którzy w znaczący sposób przyczynili się do rozwoju współczesnych technik wykonawczych na instrumenty dęte blaszane zaliczyć możemy takie osobowości jak Anton Webern, Oliver Messiaen, Luigi Nono, Pierre Boulez, Luciano Berio, George Benjamin, Harrison Britwistle, Iannus Xenakis, Maxwell Davies, Milton Babbitt, Miles Davis, Georg Brunis, Karlheinz Stockhausen, John Kenny, Barry Anderson, Hans Werner Henze, Edgar Varèse i innych.
Najważniejszymi przykładami utworów współczesnych, które na stałe zagościły w salach koncertowych, które w sposób perfekcyjny wykorzystują nowatorskie podejście do instrumentów dętych blaszanych i wszelakie techniki wykonawcze są z pewnością takie dzieła jak:
– A. Webern: Kammerkonzert (1935)
– O. Messiaen: Et expescto na orkiestrę (1964)
– G. Ligeti: Kammerkonzert (1969-70)
– K. Stockhausen Donnerstag aus Licht (1983) na trąbkę solo
– J. Kenny: Sonata for Alto Trombone (1995)
– B. Anderson’s Sound the Tucket, Sonance and the Note to Mount (1984) na puzon i sampler
– I. Xenakis: Atrées (1960) na dzisięciu muzyków
– H. Goebbels: Herakles II (1993) na kwintet dęty
– G. Scelsi: Maknongam (1966) na tubę solo
– M. Davies: Sea Eagle (1982) na waltornię solo
– E-P. Salonen: Concert etiude (2000) na waltornię solo
– H–W. Henze: Sonata per Otto Ottoni (1987)
Klasycznym przykładem utworu łączącego w sobie współczesne techniki wykonawcze jak również zaprogramowanej dramaturgii scenicznej jest L. Berio Sequenza V (1966) na puzon solo. Utwór ten nie jest wolną improwizacją choć zapisany jest w sposób niekonwencjonalny – zamiast pięciolinii i nut, kompozytor posługuje się zbiorem znaków, strzałek, kierunków, temp, artykulacji, czasu, dynamiki, wysokości granych i śpiewanych dźwięków, nachyleniem instrumentu, kierunku w który instrumentalista ma trzymać puzon. Używa do tego takich technik jak podwójne i potrójne staccato, ekstremalne rejestry i dynamiki, tryle wentylowe i wargowe, tryle enharmoniczne, multiphonic, techniki zatykania, blow-and-suck, śpiew solowy, tonk, slide jak również akcji scenicznej.
Scena jest pusta, z wyjątkiem małej podstawce i krzesła.
Wchodzi puzonista w nieskazitelnym białym krawacie.
Unosi swój instrument w powietrze i gra jeden głośny dźwięk, wysoką nutę.
Powtarza akcję w odstępach sześciu sekund. W piątej próbie nie wydobywa się dźwięk.
itd…
itd…